Rozmowa • Z krapkowicką radną Marzanną Burzyk, która zrezygnowała z członkostwa w klubie radnych KWW Macieja Sonika.
Kiedy już opadł medialny kurz pojawiała się u pani jakaś refleksja?
Pojawiała się, ale raczej ulga niż refleksja. Poza tym dopiero teraz naprawdę czuję się wolną i niezależną radną, która może zachowywać się i głosować zgodnie z własnym sumieniem, a nie tak jak chciał klub. Zostało mi jeszcze parę miesięcy bycia radną i chciałabym w tym czasie jeszcze bardziej zaangażować się w sprawy mieszkańców.
Nie żałuje pani swojej decyzji o wystąpieniu z klubu radnych Sonika?
Absolutnie nie. I nie mam żadnych wątpliwości co do tego, czy postąpiłam słusznie. Jeśli pyta pan o refleksje, które mi towarzyszą to tak, jest taka jedna…
Jaka?
Dlaczego zdecydowałam się na to tak późno? Z drugiej strony tłumaczę sama siebie, że może musiałam do tego po prostu dojrzeć, a może zobaczyć jeszcze parę „akcji”. Nie wiem. Dziś cieszę się, że to zrobiłam.
Jakie były reakcje ludzi, kiedy się dowiedzieli o pani decyzji?
Na Facebooku, który przecież ma swoją określoną moc, dostałam niecenzuralne wiadomości z lewych kont.
Skąd pani wie, że konta były „lewe”?
Czy kiedy „Abdul jakiś tam” nagle wysyła mi wiadomość po polsku i o Krapkowicach to mam wierzyć, że rzeczywiście wysyła mi tę informację „Abdul jakiś tam”? To było bardzo dziwne i jeśli się będzie powtarzać sprawa trafi na Policję. Jeśli ktoś jest tak wielkim bohaterem, że pisze takie rzeczy, to niech ma odwagę powiedzieć mi to co pisze prosto w oczy...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz