Opinia • Jako miłośnik Krapkowic z wielkim zainteresowaniem śledzę wszelkie doniesienia i nowości związane z urbanistyką, ładem przestrzennym i rozwojem infrastruktury naszego miasta. Stąd z mieszanymi uczuciami przyjąłem informację o konkursie na koncepcję zagospodarowania terenu dworca PKS na centrum przesiadkowe, ogłoszonym przez urząd miasta. Jakkolwiek bowiem zgłoszone projekty nie byłyby ciekawe, a rzeczywiście były interesujące, to cała ta koncepcja jest obciążona grzechem pierworodnym.
Tym grzechem jest niewłaściwa lokalizacja dworca, która od samego początku była jedynie tymczasowa. Ale wiadomo, w Polsce nic nie jest tak trwałe, jak prowizorka. Dworzec PKS w obecnym miejscu zbudowano w połowie lat 60. po to, by wyprowadzić autobusy z Rynku, gdzie wcześniej znajdowały się stanowiska przystankowe. Miał on tam funkcjonować przez kilkanaście lat, do zaplanowanej likwidacji tartaku przy ul. Prudnickiej. W miejscu dzisiejszego „Lidla” miał powstać duży i nowoczesny dworzec. Koncepcję tę zmieniono w drugiej połowie lat 70., kiedy teren wciąż funkcjonującego tartaku przeznaczono w perspektywie pod budownictwo mieszkaniowe, zaś dla dworca PKS wskazano teren przy ul. Ks. Koziołka - część dzisiejszego placu Eichendorffa. Zwolnione miejsce między ul. Opolską a Podgórną miało zostać zagospodarowane na tereny zieleni z parkingiem i budynkiem małej gastronomii. Czyli obecna koncepcja „mniej więcej” zgadza się z tamtymi założeniami, bo mają powstać parkingi i gastronomia, ale zamiast zieleni... nadal zostaje „tymczasowy” dworzec...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz