Krapkowice • W ubiegłym tygodniu kolejny raz doszło do kolizji na moście drogowym na Odrze w Krapkowicach. Młoda kobieta straciła panowanie nad samochodem, wjechała na chodnik i uderzyła w balustradę, która na szczęście powstrzymała pojazd przed wpadnięciem do rzeki.
Jak dobrze sięgnąć pamięcią, to podobne zdarzenia mają miejsce na naszym moście średnio dwa-trzy razy w roku. Oczywiście w raportach policji przeczytamy, że ich powodem było niedostosowanie prędkości do warunków jazdy przez kierującego pojazdem. Ale to jest, niestety, tylko taka fraza-klucz, którą można „wyjaśnić” absolutnie wszystko. Przysłowie mówi: „Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by usiadł”. Zapewne nie każdy z kierujących przekroczył dozwoloną prędkość, ale najwidoczniej nie wziął pod uwagę innych czynników, jak mniejsza przyczepność kół na mokrym asfalcie, czy źle wyprofilowana jezdnia na łuku drogi, którym wjeżdżamy na most od strony centrum Krapkowic. Ale my tu nie o tym. Biorąc pod uwagę natężenie ruchu i ilość zdarzeń, to naprawdę cud, że jeszcze nikt na krapkowickim moście nie zginął. Nie tyle nawet chodzi tu o kierowców i pasażerów rozbitych aut, którzy chronieni są w znacznym stopniu przez konstrukcję pojazdu, choć kilku z nich odniosło tu poważne obrażenia. Natomiast nie trudno sobie wyobrazić co by się stało, gdyby wpadające z impetem na chodnik auto uderzyło w pieszych...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz