Felieton naczelnego • Sprawy lokalne przez kilka tygodni nie były tematem moich felietonowych rozważań - tak wiele się bowiem działo w Polsce, Europie i na świecie. Jednak przysłuchując się ostatnim obradom Rady Powiatu Krapkowickiego postanowiłem poświęcić kolejny materiał właśnie naszym lokalnym sprawom. Przysłuchując się radnym obecnej kadencji Rady Powiatu stwierdzam, że „powiatowi” to mają jakiś problem, a konkretnie to problem z tożsamością. Oni naprawdę nie wiedzą jak się usytuować na politycznej mapie Polski. Nie wiedzą kim są: czy lokalnymi politykami, samorządowcami, a może i jednym i drugim, a może są tylko lokalnymi społecznikami?
A że ostatnia sesja obfitowała w komunały, banały i śmieszne wypowiedzi, było więc, jak to mówią bracia Rosjanie:
i smieszno i straszno. Więc dzisiaj będzie lokalnie.
Wszystko zaczęło się od głosowania nad uchwałą o dostosowaniu sieci szkół ponadgimnazjalnych i specjalnych, której zatwierdzenie jest konieczne ze względu na planowaną reformę systemu oświaty. Tuż przed głosowaniem radny Mariusz Pieszkała (Mniejszość Niemiecka) zapowiedział, że będzie przeciwny uchwale, ale nie ze względu na to, że uchwała jest be, ale tylko dlatego, że nie zgadza się z przeprowadzaną reformą oświatową. Potem zarządzono głosowanie, w którym przeciwko niniejszej uchwale zagłosował między innymi starosta, jego zastępczyni i jeden z członków zarządu, kolejny członek zarządu wstrzymał się od głosu i tylko jeden był za. Uchwała w końcu przeszła 9 głosami za, przy 3 wstrzymujących i 6 przeciw, ale tylko dlatego, że zagłosowała na nią opozycja?! „Zarząd był przeciwny swojemu projektowi uchwały. To są jakieś jaja” – mówili w kuluarach radni, którzy przegłosowali tę uchwałę.
Do tego dziwacznego zachowania starosty Macieja Sonika odniósł się radny Joachim Kamrad. „Trochę jestem zaskoczony, że zarząd składa uchwałę, a potem troje jest przeciw, jedna osoba się wstrzymuje, a tylko jedna jest za. W styczniu na komisjach, kiedy rozpatrywaliśmy ten projekt wszyscy byli za. Tylko w kategoriach politycznych rozpatruję wasze zachowanie. A może macie jakąś wiedzę, której my nie mamy?” – zastanawiał się Kamrad. To nie pierwszyzna, że starosta Sonik zmienia zdanie w zależności od zmieniającej się sytuacji, nikogo nie powinny też dziwić jego polityczne, koniunkturalno – promocyjne zagrywki tego typu. Jednak pan Maciej swoje bycie w systemie, a jednocześnie nie bycie, tłumaczy pewnie dla niego i jego zwolenników przekonująco, jednak dla ludzi rozsądnych niekoniecznie: „To był mój osobisty sprzeciw w sposobie przeprowadza tak zwanej reformy. Każdy radny ma prawo zagłosować jak uważa za stosowne, a zarząd będzie postępował zgodnie z prawem. Mam wiele innych poglądów niż radny Kowalski, czy Willim i Reszczyński. W tym przypadku jako zarząd wykonaliśmy swoją robotę” – mówił Sonik. No tak. Sonik i zarząd wykonali swoją robotę, i byli przeciwko tej robocie. Czy można więc być równocześnie za i przeciw? Starosta Sonik udowadnia, że tak!...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz