Zamknij

Radny, który przestał pasować

13:31, 30.10.2018
Skomentuj

Felieton naczelnego • Mówi się, że człowieka poznaje się w dwóch momentach jego życia: wtedy, gdy przegrywa i jest doświadczany, oraz wtedy, gdy odnosi triumfy. Na ostatniej sesji Rady Powiatu Krapkowickiego, jeszcze starosta mijającej kadencji, Maciej Sonik, dziękował wszystkim za wszystko. Dziękował poszczególnym radnym za współpracę w radzie wymieniając ich z imienia i nazwiska. Niestety, zachowanie Sonika w stosunku do jednego radnego było, delikatnie mówiąc, niesmaczne. Sonik mówił: „Na koniec zostawiłem sobie podziękowania - jedyne, które nie obejmują całej kadencji dla ciebie, Wojtku (mowa o radnym Kowalskim – przypis autora) - dlatego, że bardzo mi przykro, ale nie mogę podziękować za całe te cztery lata, jest mi bardzo przykro z tego powodu, że ta współpraca do pewnego momentu układała się bardzo dobrze. Ja miałem na dzisiejszą sesję przygotowaną uchwałę i wniosek w sprawie odwołania cię z zarządu powiatu, ale podjąłem decyzję, że nie złożę tego wniosku. Chciałem ci powiedzieć, że ta współpraca była na tyle dobra, że aż mi trudno pojąć, jak mogłem stracić do ciebie zaufanie i sympatię przez bardzo krótki okres kampanii. Myślę, że wynik, jaki uzyskałeś pokazuje, w jaki sposób byłeś w stanie opowiadać o pracach tego zarządu wśród swoich wyborców i w swoim komitecie wyborczym. Moja rada z głębi serca płynąca dla starszego kolegi, że czasami warto mówić prawdę niż to, co nowi znajomi chcą usłyszeć. Myślę, że wtedy, gdybyś mówił prawdę, to wyborcy twoją pracę w zarządzie lepiej by ocenili i tobie też wyszłoby to na dobre. Ale za te prawie cztery lata dziękuję, bo ta współpraca naprawdę była dobra”.
Trudno powiedzieć, co skłoniło pana Macieja do tego, że publicznie upokorzył człowieka, który po pierwsze wiekowo mógłby być jego ojcem, po drugie dzięki któremu cztery lata wcześniej został starostą. Trudno również powiedzieć co, myśli sobie obecny starosta Maciej o zakończonej właśnie kampanii i wyborczym rozstrzygnięciu. Czy czuje się wygranym czy też przegranym i zachowuje się tak, bo po prostu się boi. Generalnie, tak jak wszystkie ugrupowania, zapewne odtrąbi sukces. Przecież wybory samorządowe wygrała Platforma Obywatelska („tyle tylko, że w dużych miastach”) i PSL („obronił się przed atakami PiS”), kiedy jednak na chłodno przyjrzymy się wynikom obu tych ugrupowań, trudno mówić o zwycięstwie. Podobnie jest z Maciejem Sonikiem i jego ugrupowaniem. Komitet obecnego starosty przegrał wybory w mieście Krapkowice i to z kretesem. Sam byłem zdziwiony wyborczą klęską Sonika w wyborach na burmistrza Krapkowic.
Ta porażka doznana po raz piąty (sic?!) musi boleć i nie ma się co dziwić. Mam również wrażenie, że tegoroczna kampania wyborcza pana Macieja była wyjątkowo nieprzekonywująca, a pomysły typu „plac zabaw na Rynku” czy „graffiti na prywatnych elewacjach” jakby wymyślone naprędce i jakieś takie nieracjonalne. Generalnie to było po prostu słabe. Ubolewam nad tym, ponieważ uważam, że straciły całe Krapkowice, ponieważ tegoroczna kampania na burmistrza była nudna, bezbarwna i jakaś taka małomiasteczkowa.     

Co więcej w wyborach do Rady Miasta „sonikowcy” z 11 miejsc w radzie w poprzedniej kadencji stracili aż trzy, a tym samym stracili większość w Radzie Miasta i kluczowe funkcje na rzecz komitetu obecnego burmistrza Andrzeja Kasiury. Do naszej redakcji dochodzą bardzo wyraźne odgłosy niezadowolenia i krytyki płynące od niektórych członków tego przegranego obozu. Sonik zaryzykował i niestety dla niego dziś może drżeć o swoją przyszłość na „lokalnym rynku pracy”. Po zakończonej kampanii wyborczej jest „tylko” radnym Rady Miasta Krapkowice. Przecież, w przypadku wyborów do Rady Powiatu Krapkowickiego, „zwycięstwo” również może mieć słodko-gorzki smak. Wszak KWW Macieja Sonika nie ma większości w Radzie Powiatu (9 na 19 mandatów) i tak naprawdę każdy radny ma wagę tego, czy Sonik będzie czy nie będzie starostą. Jeśli starostą zostanie Sonik, będzie to starosta bez mandatu społecznego (nie legitymujący się żadnym poparciem uzyskanym w wyborach), wybrany spoza rady. Nie ma co gadać, po prostu cieniutko i pan Maciej doskonale zdaje sobie z tego sprawę, dlatego nie dziwią mnie pogłoski o tym, że Sonik, po piątej porażce w wyborach na wymarzonego burmistrza, obraził się na Krapkowice i szykuje się do pracy poza powiatem. Cóż, póki co, są to tylko pogłoski, a więc pożyjemy, zobaczymy.

Wracając do sprawy członka zarządu powiatu krapkowickiego, Wojciecha Kowalskiego. Wyciąganie wniosku o jego odwołaniu na niecały miesiąc przed końcem kadencji i już po wyborach samorządowych, jest niepoważne. Tak nie zachowuje się żaden poważny samorządowiec. Jestem zaskoczony zachowaniem Sonika – od ośmiu lat jest starostą, a od 20 lat radnym. Co to miało być: publiczna manifestacja siły, próba zastraszenia, akt łaski? A może manifestacja skierowana już w kierunku przyszłych radnych? Kiedy się to ogląda, czuje się po prostu zażenowanie. Przecież starosta Sonik, po wyborach w 2014 roku, usilnie zabiegał o poparcie dwójki radnych z Prawa i Sprawiedliwości (w tym radnego Kowalskiego) tylko po to, aby utrzymać się na „stołku” starosty i nie przeszkadzało mu to, że zabiega o poparcie ludzi z formacji, z którą fundamentalnie się nie zgadza (chyba że jest inaczej, ale jeśli tak, to już całkowicie się pogubiłem). Sonik, kiedy mu to pasuje, sympatyzuje z PiS, a kiedy mu to nie pasuje, zaciekle PiS zwalcza. OK. Choć z wielkim trudem jestem w stanie to zrozumieć (choć nie akceptuję takiego zachowania), protestuję jednak wobec zachowania, w którym Maciej Sonik publicznie, kiedy mu to pasuje, obłaskawia sobie ludzi, a kiedy nie są mu już do niczego potrzebni - publicznie ich upokarza.

Starosta Maciej Sonik doskonale wie, jak wyglądała jego współpraca z członkiem zarządu powiatu krapkowickiego, Wojciechem Kowalskim, przez cztery lata mijającej kadencji. Obaj wymienieni przeze mnie przed chwilą panowie mają także najlepszą wiedzę na temat tego, jak wyglądała ich współpraca w czasie ostatnich miesięcy. Mieszanie do tego „wyborców”, „komitetu” czy „nowych znajomych” oraz robienie „szoł” na sesji Rady Powiatu Krapkowickiego, to dla mnie kolejne złe świadectwo o Macieju Soniku, już nie tylko jako staroście, ale jako człowieku. To również dowód na to, że chyba jednak pan Maciej nie czuje się zwycięzcą niedawnych wyborów, bo prawdziwy zwycięzca na pewno tak się nie zachowuje. Jako przegrany, Maciej Sonik czuje wielką presję i wielką niepewność w związku z tym, co przyniosą mu najbliższe dni, dlatego tak bardzo „brzydko się chwyta”, jak w przypadku członka zarządu powiatu krapkowickiego radnego, Wojciecha Kowalskiego. 
 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%