Zamknij

Tekściczek i „g....burza”

12:20, 24.07.2018
Skomentuj

Felieton naczelnego • Niewielki w swej objętości tekst, chciałoby się powiedzieć tekścik albo nawet tekściczek, pod tytułem „Starosta wciska kit”?, w którym nasz Czytelnik podzielił się z nami swoją krytyczną opinią w sprawie ostatniego wyjazdu starosty Macieja Sonika za granicę, wzbudził panikę starosty i jego niektórych zwolenników. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach pan Maciej wywołuje w sieci tak zwaną „g...oburzę”. I tym razem na swoim fejsbuku skopiował nasz artykuł i okrasił go swoim złośliwym komentarzem. Mechanizm działania Sonika i niewielkiej grupy osób skupionych wokół niego jest zawsze taki sam. Od lat. Nie chodzi o to, aby ustosunkować się do krytycznych argumentów (akurat w tym przypadku redakcja „Nowin” nie podzielała niektórych tez przedstawionych przez naszego Czytelnika), nie chodzi też o merytoryczną dyskusję, ale zawsze o to żeby możliwie jak najzłośliwiej, jak najboleśniej, nie przebierając w środkach zaatakować tego, który ośmielił się powiedzieć coś na najzacniejszego i najwspanialszego starostę w historii powiatu krapkowickiego. Chodzi o to, żeby każdy następny śmiałek, który odważy się skrytykować zawsze dobre i doskonałe decyzje pana starosty pięć razy zastanowił się nad tym czy warto to zrobić.

Reakcje Sonika i jego zwolenników zwykle są bardzo nieadekwatne do skali ataku, jaki przepuszczono na niego. Jeśli krytyka była w skali na przykład „1”, to odpowiedź na nią musi być co najmniej pięć, albo i dziesięć razy ostrzejsza. Zwykle adwersarz Sonika jest atakowany wszystkimi możliwymi sposobami. Sonik nie ustosunkowuje się do całej sprawy, tylko odwraca „kota ogonem”, bo w tym jest prawdziwym lokalnym mistrzem. Równocześnie Sonik przedstawia siebie jako ofiarę brutalnego ataku na swoją osobę, której należy współczuć i się z nią solidaryzować. Tym razem, nie pierwszy zresztą już raz, pan Maciej zaatakował mnie. Broniąc się w sprawie wyjazdu do Strasburga wypominał mi między innymi to, że prawie siedem lat temu wziąłem dotację na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Stwierdził również, że się na nim nieboraku mszczę za to, że mnie odwołał z funkcji przewodniczącego Rady Powiatu Krapkowickiego. Zaczynając od końca z tego co wiem, to nie starosta powołuje czy odwołuje radnych z funkcji jakie pełnią w danej radzie tylko inni radni. Już na samym początku trzeba to sprostować, bo Sonik swoimi żalami zaciemnia cały obraz.    

Po drugie, zanim wziąłem dotację na rozpoczęcie działalności gospodarczej, jako ówczesny przewodniczący Rady Powiatu Krapkowickiego, zapytałem starosty Macieja Sonika co on na to. Zareagował normalnie. Z tego co pamiętam powiedział, że mi się należy, że wszystko jest zgodne z prawem, i że nie ma nic przeciwko. Normalna reakcja na normalne zachowanie. Czyli jest normalnie..., niestety tylko do czasu. Potem, kiedy z tej sprawy zrobili wielką medialną pseudoaferę ówcześni radni Mniejszości Niemieckiej pan Maciej się przeraził i to bardzo. Nagle zmienił zdanie w całej sprawie wykazując się niezwykłą dbałością o spokojną kontynuację swojej kariery na zaszczytnym stanowisku, które pełni do dziś. Jestem w stanie zrozumieć to, że bał się o swój stołek i mnie po prostu poświęcił, ale nie rozumiem tego, że ktoś tak szybko zmienia zdanie na przeciwne. Co więcej po latach wyciąga na wierzch sprawę, w której nie do końca zachował się we właściwy sposób. Cóż, każdy ma tam jakieś swoje zasady, albo po prostu ich nie ma...

Ciągle jednak mam nadzieję, że starosta Sonik jako zadeklarowany liberał i członek Platformy Obywatelskiej jest za przedsiębiorczością, działalnością gospodarczą, otwieraniem firm, tworzeniem nowych miejsc pracy, za zdrową konkurencją i legalnym wykorzystywaniem przez prywatne firmy możliwości wsparcia ze strony Unii Europejskiej. Ja korzystając z unijnej dotacji zrobiłem właśnie to co powyżej napisałem, nic więcej. Jeśli zmienił zdanie na inne chętnie posłucham na jakie.

Wracając do „g....burzy” wywołanej przez starostę, chcę zaapelować do opinii publicznej powiatu krapkowickiego o to, aby nie bała się kolejnych pseudoafer wywoływanych przez grupę kilku internetowych krzykaczy (część z nich posługuje się fałszywymi kontami na fejbuku). Nie dajmy się zastraszyć. Każdy ma prawo wypowiedzieć się na łamach gazety czy wyrazić swoją opinię w  inny sposób, bo na tym polega wolność słowa, wolność wypowiedzi, ale również wolność mediów, a wśród nich wciąż na pierwszym miejscu znajduje się prasa. Nie dajmy się zastraszyć. Nie dajmy się także skołować przez tych, którzy od lat próbują manipulować opinią publiczną. To bardzo ważne dla naszej lokalnej demokracji. Za kilka tygodni rozpocznie się kampania wyborcza. Jako redakcja spodziewamy się bezpardonowych ataków ze strony ludzi, którzy jakby przyspawali się do swoich samorządowych stołków. Nie dajmy się wprowadzić w błąd, zmanipulować, uprzedzić. Bazujmy na własnej wiedzy, doświadczeniu, relacjach. Swój apel kieruję do milczącej większości, która często tylko obserwuje to co dzieje się na naszej samorządowej scenie. Pozostańcie drodzy Czytelnicy wierni swojej mądrości.
 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%