Zamknij

Wspomnienie o burmistrzu

09:50, 04.07.2018
Skomentuj

Felieton naczelnego • Co by nie powiedzieć przy takiej okazji, choć zapewne będzie to szczere, zabrzmi zawsze trywialnie i niewystarczająco. Piotr Solloch, wieloletni burmistrz – pierwszy obywatel Krapkowic, odszedł zbyt szybko, niespodziewanie, powodując niepowetowaną stratę i żal u tych, którzy go znali. Odszedł nie tylko człowiek wielkiej wiedzy, ale i wielkiego serca. Odszedł człowiek wpływu, co ważne wpływu dobrego. 

Kiedy przestał być burmistrzem brakowało mi naszych wspólnych spotkań. Przez wiele lat praktycznie co tydzień spotykałem się z burmistrzem Sollochem, a on „sprzedawał” mi nie tylko „niusy” do gazety. Opowiadał także o historii miasta, o ludziach, o wydarzeniach. Miał wielką wiedzę na temat Krapkowic, doskonale pamiętał daty, nazwiska, okoliczności, kontekst. Często ze swadą opowiadał mi o ważnych i mniej ważnych wydarzeniach, o ich kulisach i o tym co czuł kiedy miał podjąć jakąś decyzję. Jego doświadczenie i wiedza bardzo mnie ubogacały. Zwykle wychodziłem od niego jakiś taki podniesiony, zachęcony, zainspirowany, ze świadomością tego, że dobrze spędziłem czas.  

Podczas moich wizyt burmistrz nie omieszkiwał, także poruszać spraw wiary. Ta dziedzina była dla niego bardzo ważna, wiedział też, że jest ważna również dla mnie. Z pasją opowiadał o Maksymilianie Kolbe, który był jego największym idolem. Ofiarność, poświęcenie, miłość bliźniego, które prezentował męczennik z Auschwitz, były dla niego niesamowicie budujące. Miał w sobie coś z osoby duchownej – jakąś taką skromność, pokorę, wyciszenie, opanowanie. Nie znosił polityki, ani tego wszystkiego co z polityką jest związane, tych podchodów, intryg, wyrachowania, chamstwa, podziałów. Bał się o swoje miasto: „Jak mnie zabraknie to rozpleni się w Krapkowicach polityka” - mawiał i niestety nie pomylił się.

Nawet w chwilach kiedy źli ludzie atakowali mnie i kłamali na mój temat w gazetach on nigdy nie  okazał mi niechęci czy dystansu. Mogę śmiało powiedzieć, że zachowywał się względem mnie w sposób godny i uczciwy. Pamiętam nasze spotkanie, kiedy rozpętała się „pseudoburza” wokół dawnej Odnowy, w której byłem. Przyszedłem jak zwykle do urzędu i powiem szczerze, że nawet nie obawiałem się jego reakcji. Wiedziałem że burmistrz Solloch jest za mądry, zbyt doświadczony, zbyt uczciwy aby nabrać się na tę rozpętaną na siłę medialną pseudoaferę. Mówił, że była u niego autorka tekstów, które ukazały się w pewnej gazecie wojewódzkiej i buntowała go przeciwko mnie i moim znajomym. „Powiedziałem jej, że jestem burmistrzem wszystkich mieszkańców miasta i gminy Krapkowice. A to są również moi mieszkańcy” - mówił ze spokojem.

Niewątpliwie był indywidualnością ze świetnym poczuciem humoru i dystansem do siebie, który indywidualności zwykle cechuje. Nie lubił salonów, bankietów, przyjęć, nie lubił brylować w towarzystwie. Śmiał się z siebie kiedy opowiadał mi o pewnej swojej trudności. „Wie pan, że ja nic poza domem nie zjem... Ani za gminne, ani za powiatowe się nie najem. Nie potrafię”- mówił kręcąc głową podczas jednego ze spotkań z cateringiem, w którym obaj uczestniczyliśmy.
Podczas ostatniego naszego spotkania, gdzieś w przerwie sesji Rady Powiatu Krapkowickiego, jak zawsze na moje: „Dzień dobry panie burmistrzu” serdecznie z błyskiem w oku i z tym swoim zawadiackim pół uśmiechem i przestępowaniem z nogi na nogę odpowiedział: „Tak, tak, tylko Jezus. Wiem, wiem tylko Jezus”. A kiedy ja odpowiedziałem mu też uśmiechając się: „Tak, tak tylko Jezus, Panie Burmistrzu, tylko Jezus”, nagle poważniał: „Ale ja sobie nie robię z pana i z tego żartów ja w to naprawdę wierzę”. I tak sobie myślę, kiedy jego już nie ma, że tak było naprawdę. On w to naprawdę wierzył...
 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%