Historia lokalna • W numerze „Krappitzer Heimatblatt”, który ukazał się jesienią 2009 roku, redaktor Hans Thomas Cebulla, pisze: „Niedawno mój przyjaciel i dawny kolega ministrant Erich Müller opowiedział mi o pewnym bardzo ciekawym wydarzeniu. W zimowy styczniowy wieczór 1967 roku, do drzwi krapkowickiej plebani, zapukał mieszkaniec Żywocic, aby zgłosić śmierć swojego syna. Proboszcz parafii pod wezwaniem św. Mikołaja był nieobecny, odwiedzał jeszcze swoich parafian z kolędą, więc drzwi otworzyła mu kucharka pani Marzec.
Podczas rozmowy pani Marzec zauważyła ciemną postać, która wychodziła przez wąskie okienko nad wejściem na chór na wieży kościoła. Upiorna postać skoczyła na stojący przy kościele kamienny krzyż i ześlizgnęła się, po nim na ziemię. Ledwo dotknęła ziemi, a już zniknęła w ciemnościach niczym duch...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz