Zamknij

Czarna Trzynastka w stanie wojennym

09:01, 27.04.2016
Skomentuj
MINĘŁO 35 LAT – CZĘŚĆ DRUGA • Wprowadzenie stanu wojennego było dla nas – młodych harcerzy - wielkim szokiem. Na szczęście szybko się z niego otrząsnęliśmy. 13 kwietnia 2016 roku minęła 35. rocznica założenia krapkowickiej „Czarnej Trzynastki”.
 
Stan wojenny nas zaskoczył podczas biwaku na Górze Św. Anny. W sobotę 12 grudnia 1981 roku pojechaliśmy tam wspólnie z harcerzami z innych drużyn IV Szczepu im. Szarych Szeregów. Część zajęć była wspólna, część - drużynami. Po wieczornym kominku i wspólnym śpiewaniu w Domu Pielgrzyma, gdzie nocowaliśmy, nastała cisza nocna. Długo jednak nie trwała. Około drugiej w nocy nasz drużynowy Zbyszek Hoffmann zarządził nocny alarm. W kilka minut ubraliśmy się i poszliśmy w las w okolice pomnika. Po godzinnej grze terenowej rozpaliliśmy ognisko. Podsumowaliśmy grę, była krótka opowieść historyczna, a wszystko przeplatane piosenkami. Podczas tej ulubionej: „Nasze małe żołnierzyki na placówkach stoją i śpiewają bolszewikom, że się ich nie boją” pojawił się pewien pomysł. Wiedzieliśmy, że na skraju lasu jest radziecka radiostacja wojskowa. Kilku z nas chciało spłatać figla Rosjanom i zostawić tam jakiś znak.  Drużynowemu nawet spodobał się ten pomysł, ale po krótkiej dyskusji stwierdził, że jest już bardzo późno, a następnego dnia mamy zaplanowanych sporo zajęć. Skwaszeni wróciliśmy na nocleg. Na nasze szczęście, o czym jeszcze nie wiedzieliśmy. 
 
„To wy nic nie wiecie?”
Rano kilka osób poszło omówić z księdzem nasze uczestnictwo z gitarami we mszy świętej. Z drużynowym i z Romanem Główką „Gustav” poszedłem pod pomnik i na śniegu robiliśmy „orły w koronie”. Było puściutko, ale tłumaczyliśmy to sobie wczesną godziną i porą roku. Wracając wstąpiliśmy do sklepu z pamiątkami. Śmialiśmy się i żartowali. Pani po drugiej stronie lady wesoło nie było: „Pewnie jesteście przyjezdni i śpicie w domu pielgrzyma. Na pewno nie wiecie, co się stało” - powiedziała. „A co miało się stać?”  - zapytaliśmy wesoło, a ona pochylając się wyszeptała: „Jest wojna. Wojsko wprowadziło stan wojenny. Będzie godzina milicyjna i zakaz zgromadzeń. I wszyscy, którzy są gdzieś w rozjazdach mają natychmiast wracać do miejsca zameldowania, bo będą obowiązywać zezwolenia na przemieszczanie się”.
Słuchaliśmy tego z niedowierzaniem. Akurat skończyła się jedna z mszy porannych. Ludzie wracali do domów. Cicho i szybko, z widocznym strachem w oczach. Kilka osób weszło do sklepu, w którym staliśmy. Wszyscy komentowali wprowadzenie stanu wojennego i wszyscy zgodnie mówili: „Wracajcie jak najszybciej do domu. Jest wojna”. Brzmiało to tak realnie, a zarazem nieprawdopodobnie, że skonsternowani wróciliśmy do Domu Pielgrzyma. Ci, którzy byli u księdza, już wcześniej wrócili z tymi samymi wieściami, dlatego część harcerzy już kończyła się pakować. Zarządzono koniec biwaku i powrót do domu. Wracając pieszo z Góry Św. Anny do Krapkowic, nie bardzo wiedząc, co będzie dalej, układaliśmy przeróżne scenariusze na najbliższy czas...
 
 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%