Rozmowa z Adrianem Pajączkowskim, trenerem MKS Gogolin.
Jak ocenia pan okres przygotowawczy do zbliżającego się sezonu?
Ogólnie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Frekwencja na treningach była niezła, a w ciągu trzech tygodni przygotowań odbyliśmy 15 jednostek treningowych łącznie ze sparingami.
Czy kadra pierwszej drużyny została już określona?
W pierwszych dwóch tygodniach okresu przygotowawczego sprawdzaliśmy kilku kandydatów, testowaliśmy także kilku juniorów. Teraz raczej w temacie personaliów nic się już nie zmieni. Kadra została odpowiednio okrojona i przygotowana typowo pod ligę.
Dużą stratą jest odejście Tomasza Schichty – najlepszego strzelca ligi okręgowej, uda się jakoś zastąpić tego zawodnika?
Szukamy najlepszego rozwiązania. W klubie nikt nie dostaje żadnych gratyfikacji finansowych za grę, więc trudno o klasowego zawodnika, który od razu przyjdzie i będzie gotowy do strzelania bramek. Dlatego szukamy rozwiązania u siebie. Na pewno liczę na Patryka Nikołajczyka i on będzie moim pierwszym wyborem, ale staramy się również być przygotowani na inne warianty. Musimy także poprawić grę w obronie.
Z MKS Gogolin przeżył pan już jeden spadek z IV ligi, nie ma pan obaw, że historia może się powtórzyć?
Wtedy rozpocząłem pracę z zespołem od stycznia, kiedy MKS miał na koncie zaledwie 10 punktów po pierwszej rundzie i zajmował ostatnie miejsce w tabeli. Wówczas trzeba było ratować zespół żeby się nie rozsypał. Pierwsze kroki, jakie zrobiłem, to było zatrzymanie zawodników w MKS Gogolin, co nie do końca się udało, bo Dawid Dahms i Paweł Kostka byli już w innych klubach, jeden w Otmęcie, drugi w Unii. Pozostali wrócili do zajęć i pomimo tego, że runda rewanżowa jest zawsze o wiele trudniejsza, zdobyliśmy 23 punkty, ale i tak spadliśmy. Po roku udało się wrócić i mam nadzieję, że będzie dobrze.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz