Średniakiem być

Felieton naczelnego • Portal „money.pl” opublikował artykuł poświęcony polskiej klasie średniej. Kiedy zacząłem go czytać byłem mocno zaciekawiony tym jak autor owego artykułu podejdzie do tematu. Zastanawiało mnie jakie zastosowane będą kryteria, aby określić to, kto jest, a kto nie jest polską klasą średnią. Autor przywołał również niedawne wystąpienie premiera Morawieckiego, podczas którego ten wielokrotnie wspominał na temat ważności klasy średniej. „Nowy polski ład” ma być oparty o silną, a więc liczną, klasę średnią. To ona ma być ważnym elementem w nowej pocovidowej Polsce. Jednak im dalej czytałem, tym większe ogarniało mnie rozczarowanie, gdyż autor podszedł do tematu tylko i wyłącznie od strony statusu finansowo-materialnego danej rodziny.    

Dlatego w artykule czytamy, to co wiemy od dawna, że zarabiamy dwa razy mniej od przeciętnego Europejczyka i to, że Polacy nie mają oszczędności, oraz bardziej oryginalne tezy typu: „Polską klasę średnią od bezdomności, dzielą dwie raty kredytu” oraz: „Aby w Polsce zaliczyć się do klasy średniej, wystarczy nie biedować. Drugi próg podatkowy, od którego liczy się bogatych, ustawiony jest na poziomie niemieckiej płacy minimalnej. Mediana (średnia) zarobków w Polsce jest niższa niż francuski zasiłek dla bezrobotnych”. Czyli na chłopski rozum można przyjąć założenie, że w Polsce tak naprawdę średniej klasy nie ma, że żyjemy w rzeczywistości republiki bananowej, albo jakiegoś postkolonialnego kraju Ameryki Południowej, w którym podział społeczeństwa jest bardzo prosty - są nieliczni bogacze i cała masa biedaków...