Nareszcie zakończył się polski trójbój wyborczy. Po wyborach parlamentarnych, oba główne ugrupowania polityczne ogłosiły swoje zwycięstwo. Wyraźnego rozstrzygnięcia nie przyniosły również wybory samorządowe. Wybory do Parlamentu Europejskiego zakończyły się pierwszym od 10 lat zwycięstwem Platformy nad PiS. Ta wygrana z przewagą poniżej jednego procenta, miała jednak jedynie symboliczne znaczenie i nie rozstrzygnęła losów tradycyjnej wojny polsko – polskiej.
Wszyscy uczestnicy polskiego życia politycznego oczekiwali po tych wyborach odczuwalnych, istotnych zmian. Tymczasem życie nadal toczy się tak jak dawniej; jednakże narasta zniecierpliwienie. Próbujemy zrozumieć ten stan rzeczy, którego również sami doświadczamy. Nie mamy wątpliwości, że opinia Piłsudskiego o politykach II RP: „Wam kury szczać prowadzać, a nie politykę robić”, jest dla sporej części dzisiejszych polityków, nadal aktualna. Chociaż nie jesteśmy fanami Zenona Martyniuka, to zwrócił naszą uwagę tytuł jednej z jego piosenek: „Dlaczego to tak”. Uważamy to pytanie za zasadne w kwestii dzisiejszej polskiej sytuacji politycznej.
Zorganizowana nienawiść
Chwilowo jesteśmy szczęśliwi. Mamy EURO2024, a wiadomo, że nic tak nie łączy Polaków jak piłka. Stajemy się jedną rodziną, którą bardziej interesuje forma fizyczna naszych piłkarzy, niż psychika polskich polityków z Prezydentem i Prezesem włącznie. Za chwilę jednak ponownie wrócimy do polityki, której radykalizację obserwujemy co najmniej od dekady. Przełamywane są kolejne granice przyzwoitości i kultury politycznej. Przestaje nas zadowalać pokonanie przeciwnika politycznego kartką wyborczą. Narasta agresja i dzika, prymitywna nienawiść, w wyniku której coraz częściej pojawia się silna wrogość. Polski patriotyzm przybiera karykaturalne formy. Co bowiem sądzić o patriotycznej odzieży z orłem na piersiach i angielskim napisem na plecach, którą w dodatku reklamują Prezydent i Premier. Kto myśli inaczej niż my, nie jest Polakiem, a prawdopodobnie wrogiem narodu, zdrajcą, agentem rosyjskim, lub co gorsza, niemieckim. Jeszcze nie wypada pobić lub zastrzelić politycznego wroga, narasta jednak przyzwolenie dla rozwiązań radykalnych w polskiej polityce. Sprzyja temu propaganda towarzysząca wojnie w Ukrainie. Zorganizowana nienawiść jest skuteczna, bo skupia się na konkretnych osobach, a szczególnie na Donaldzie Tusku. Nosiciele i obrońcy wartości milczą, bo i po co mają się narażać. Radykalizację życia politycznego obserwujemy nie tylko w Polsce. Sytuacja we Francji, a także w Niemczech staje się dramatyczna. Mamy wrażenie, że dożywamy końca starej demokracji. Stoimy przed nowym, nieznanym i obcym nam porządkiem politycznym. Spotykamy ludzi, którzy uważają, że w Polsce od dziesiątków lat, a nawet wieków rządzą obcy. Ich zdaniem należy w kraju przywrócić rządy Polaków, a spełnią się wszystkie nasze marzenia. Polityka bez marzeń nie przysparza wyborców. Wie o tym Prezes, stąd obietnice gospodarczego przegonienia Niemiec, powstania 300-tysięcznej armii i największego w naszej części Europy CPK. Pan Prezydent idzie jeszcze dalej i roztacza przed nami wizję posiadania prywatnych samolotów.
Powrót warcholstwa
My natomiast oczekujemy rozliczeń poprzedniej ekipy, ale również konkretnych, dobrych reform. Nadal mamy nadzieję, że doczekamy się w ciągu najbliższych miesięcy wyegzekwowania odpowiedzialności za przekształcenie państwa w partyjny folwark, za zniszczony wymiar sprawiedliwości i za afery PiS-owej władzy. Również za sposób sprawowania władzy przez ekipę Prezesa i Ziobry oraz za podzielenie społeczeństwa. Nie będzie to proste, bo strażnikami otrzymanego w spadku po poprzedniej władzy bajzlu jest Prezydent, Trybunał Przyłębskiej, KRS i pani Prezes SN. Nie potrafimy zaakceptować państwa, któremu pojedyncze osoby mogą grać na nosie, nawiązując do wielowiekowej tradycji polskiego warcholstwa politycznego. W tym trudnym czasie trzeba zrobić wielki wysiłek, by przywrócić elementarną jedność społeczeństwa i wygasić nienawiść. Polska potrzebuje nowego patriotyzmu opartego o rzetelną pracę, zamiast powielania starych pustych frazesów, często skompromitowanych. Potrzebuje również mediów, które informują oraz pomagają w poszukiwaniu prawdy i nie uprawiają prostytucji politycznej. Wkrótce Europa pozna nowych polskich europarlamentarzystów reprezentujących prawdziwych Polaków i prawdziwą polskość. Nie będzie wśród nich profesorów (Legutko, Krasnodębski). Prezes usuwając ich z PE pokazał, że potrafi się bez nich obejść. Potrzebni mu byli zwykli pretorianie, szczególnie mający kłopot z wymiarem sprawiedliwości. Tacy jak ułaskawieni przestępcy, Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. Nie potrafimy zrozumieć, jak mają oni przywracać właściwą pozycję Polski w Europie, która zdaniem Prezesa, należy się nam co najmniej od tysiąca lat. Osobiście, jesteśmy zadowoleni, że Ziemia Opolska ma przyzwoitą reprezentację w PE w osobie byłego Marszałka województwa, Andrzeja Buły.
Ciemny lud
Nie tyle jednak interesowały nas wybory na Górnym i Dolnym Śląsku, co w południowo – wschodniej części kraju, szczególnie na Podkarpaciu. Tam asem w wyborczej talii Prezesa był odkryty przez niego geniusz biznesowy, Daniel Obajtek. Na Podkarpaciu od PiS odwrócili się już mieszkańcy Rzeszowa, Tarnobrzegu, Krosna i Przemyśla, jednak gminna ciemnota Galicyjska nadal uwielbia tę partię i jej właściciela. Kaczyński wiedział, że na Podkarpaciu i konia wybiorą jeżeli tyko wystartuje z pierwszej pozycji na liście PiS. Umieszczenie spadochroniarza Obajtka, ukrywającego się przed organami państwa na pierwszym miejscu tej listy, było równoznaczne z jego wyborem. Kaczyński zachował się jak niegdyś cesarz Kaligula, który ogłosił swojego konia senatorem i konsulem. Kandydaturą Obajtka, który otrzymał 27 procent wszystkich głosów na Podkarpaciu, Prezes pokazał głupotę części mieszkańców tego regionu. Stare przysłowie mówi: „Czemuś głupi? Bo biedny!". Bieda Galicyjska dawno się skończyła, ciemnota w wiejskich gminach, nadal ma się dobrze. Zastanawialiśmy się – "Dlaczego to tak?". Z bezpośrednich kontaktów z wyborcami Podkarpacia wyciągnęliśmy dwa wnioski. Po pierwsze, słabość edukacji na szczeblu podstawowym. W wiejskich szkołach uczą swojacy, często na zasadzie „Uczył Marcin Marcina…”, przy czym nauczyciele, nie mogą być mądrzejsi od miejscowego proboszcza. Zero obywatelskości, królują najprostsze formy patriotyzmu. Znamy to, bo sami po wojnie w szkołach podstawowych, byliśmy edukowani przez „Marcinów” z różnych zakątków Polski. Po drugie, propaganda na Podkarpaciu przypomina nam Radio Erewań informujące, że na Placu Czerwonym rozdają samochody. Na pytanie skierowane do Podkarpackiego wyborcy PiS – Dlaczego wybrali Obajtka, ten odpowiada: Bo Obajtek dał Polsce 800 kilogramów złota, a wasz Tusk, Wałęsa, a dawniej Gierek tylko okradają Polskę i sprzedają Niemcom. Tymczasem Obajtek przed wyborami, owszem dał 800, ale nie kilogramów, a tysięcy złotych i nie Polsce, a swojemu synowi w formie udziałów w Spółce ERG Bieruń Folie. Ze smutkiem stwierdzamy, że wybory pokazały iż lud, nie tylko na Podkarpaciu, również śląski, potrafi być jeszcze ciemniejszy, niż sądził naczelny pisowy propagandysta, Jacek Kurski. Niech więc nas nie dziwi, że na razie w Polsce będzie nadal, tak jak było.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz