Samorząd • Sprawa powiatowych milionów dla szwagra wicestarosty krapkowickiej Sabiny Gorzkulli ma swoją kontynuację. Zadziwiające jest to, że póki co tylko na fejsbuku?! Kilka dni temu starosta Maciej Sonik właśnie na swoim urzędowym profilu Facebook - „Starosta krapkowicki Maciej Sonik”, opublikował tekst, w którym zaatakował Krzysztofa Zyzika, redaktora naczelnego tygodnika „Opolska”, który wydaje także „Informator Gmin” - finansowany z budżetu gmin Walce, Gogolin i Krapkowice. Staroście nie podobało się to, że redaktor używa „Informatora” do tego, aby atakować Sonika i jego środowisko. Pan Maciej w swoim tekście wypomina to, że finansowany za publiczne pieniądze periodyk wykorzystywany jest do walki politycznej i prowadzenia kampanii wyborczej.
W tekście przy okazji dostaje się nie tylko Zyzikowi, ale także Beacie Szczerbaniewicz - niedawnej redaktorce „Tygodnika Krapkowickiego”, która obecnie jest redaktorką naczelną „Informatora Gmin” oraz Markowi Śmiechowi, wójtowi Gminy Walce i prezesowi stowarzyszenia „Partnerstwo na rzecz Powiatu Krapkowickiego”, który zdaniem Sonika jest inicjatorem „złych” tekstów o staroście i jego współpracownikach. Krapkowicki starosta nie kryje oburzenia i informuje o tym, że jest na tropie jakiejś „waleckiej afery”, i że to dopiero „czubek góry lodowej”, i że będzie się domagał informacji, i że ma jakieś „screeny”. Niestety, moim zdaniem Maciej Sonik uderzył w fałszywe tony i takim tekstem po prostu strzelił sobie w stopę, a może i nawet w kolano. Dlaczego tak uważam? Już wyjaśniam.
Pierwszy argument jest banalny, jednak od razu rzuca się w oczy. Zdaniem Macieja Sonika, Marek Śmiech i jego sojusznicy używają „urzędowej” gazety do politycznej walki z Sonikiem i to według niego jest niedopuszczalne, ale przecież Sonik robi dokładnie to samo - używa „urzędowego” profilu „starosta krapkowicki” do walki ze swoimi adwersarzami. Jaka tu różnica? Przecież „finansowanie” tego starostowego Facebooka też odbywa się za publiczne powiatowe pieniądze. Jeśli Facebook „starosta krapkowicki” prowadzony jest lub współprowadzony przez pracownika lub pracowników starostwa, to oni przecież opłacani są z budżetu powiatu! Jeśli prowadzi go sam Sonik, to też robi to w godzinach pracy, a jest on najlepiej opłaconym pracownikiem Starostwa Powiatowego w Krapkowicach! Ile godzin swojej pracy temu poświęca? Oj myślę, że całkiem sporo!
Poza tym Sonik, który przez lata finansował powiatowymi pieniędzmi, a może wciąż jeszcze finansuje „Tygodnik Krapkowicki”, naprawdę w tych kwestiach nikogo nie powinien moralizować ani rozliczać. To brzmi i wygląda po prostu na bezczelną hipokryzję i brak zwykłej elementarnej uczciwości. Zrozumiałe jest, że starosta Sonik zamierza chytrze wciągnąć redaktora Zyzika w swoją grę pod tytułem: „Wolne media, a pieniądze samorządów”, ale robi to tylko po to, aby odwrócić uwagę opinii publicznej powiatu krapkowickiego od kumoterstwa swojej zastępczyni Sabiny Gorzkulli, dbającej o milionowe zlecenia dla firmy swojego szwagra. Chodzi też o to, aby kontratakować i przestraszyć Zyzika, który już zapowiada upublicznienie kolejnych „powiatowych afer”. Obaj Panowie zdążyli już postraszyć się sądem, więc robi się naprawdę ciekawie. Który się przestraszy i odpuści? Wkrótce się okaże.
Starosta Sonik w swoim wpisie wspomina także, oczywiście nie wymieniając nas z nazwy, „Nowiny Krapkowickie”. Pisze tak: „Mamy doświadczenia „trudnej współpracy” z jednym z tygodników, ale nawet tam nigdy nikt wcześniej do takiej praktyki się nie posunął. Jak pojawiał się artykuł, który miał nas skrytykować, to dlatego, że naczelny tak zdecydował (i się pod tym podpisywał). I to w swojej gazecie. Po raz pierwszy z czymś takim się spotykamy w mediach, a co dopiero w gminnym informatorze dla mieszkańców za nasze podatki!”. Pan starosta podaje nas za przykład, ale niepotrzebnie. Generalnie bardzo prosimy, aby nie powoływał się na nas w żaden sposób, ani nie próbować wplątywać nas w swoje intrygi. Muszę też sprostować jeszcze jeden wątek z wpisu starosty. W ponad 11-letniej historii „Nowin Krapkowickich” nigdy nie współpracowaliśmy ze starostą Maciejem Sonikiem, więc pisanie o „trudnej współpracy” jest zwykłą nieprawdą, bo ani łatwej ani trudnej współpracy po prostu nie było. Nigdy również nie otrzymaliśmy od Starostwa Powiatowego, ani instytucji powiatowych żadnego zlecenia płatnych artykułów, ogłoszeń czy plakatów. W przeciwieństwie do kasy obficie płynącej na konta innych redakcji.
Wierzę, że sprawa zleceń dla szwagra wicestarosty Sabiny Gorzkulli będzie miała ciąg dalszy. To bezprecedensowy przykład kumoterstwa i nepotyzmu. To działanie kompromitujące instytucje samorządu powiatowego, osłabiające społeczeństwo obywatelskie i poczucie społecznej sprawiedliwości. Właśnie dlatego ta sprawa nie może „rozejść się po kościach”, nie może zostać rozmyta przez pseudoaferę, którą usiłuje rozpętać Sonik, związaną z „Informatorem Gmin”.
Jeśli nawet coś w tym co Sonik napisał jest, to jest to symboliczna mrówka w porównaniu do słonia symbolizującego aferę ujawnioną przez Zyzika. Dodatkowo, jeśli w posiadaniu dziennikarzy są materiały wskazujące na jakieś inne nieprawidłowości, to po prostu trzeba je upublicznić, a nie straszyć, że się je ma. Trzeba to zrobić dla dobra całej społeczności Powiatu Krapkowickiego. Po prostu trzeba w sposób uczciwy i rzetelny.
Kiedy byłem powiatowym radnym, pewien radny ze Zdzieszowic powiedział mi, że „szlachectwo zobowiązuje”. Dziś, po latach, muszę przyznać mu rację. W tak małych środowiskach jak to krapkowickie, jeśli ktoś chce być „szlachtą” czyli starostą, burmistrzem, czy nawet radnym, musi „podnieść sobie poprzeczkę”. To nic, że wokoło tak zwani zwykli ludzie robią sobie świństwa i różnego rodzaju nieuczciwości. To nic, że zachowania nieetyczne i niemoralne stają się powoli normą, pomimo tego „szlachta” musi żyć i działać inaczej. Jeśli tak nie żyje i nie działa, po prostu przestaje być „szlachtą” i pozbawia się moralnego prawa, a może raczej przywileju, przewodzenia i reprezentowania innych.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz