Z prawdziwego życia wzięte • Sylwia i Robert Oleksy z Gogolina walczą o prawo do opieki nad swoim 3-letnim wnukiem Szymonem. Problem w tym, że walczą już ponad trzy lata i końca tej walki nadal nie widać. Oboje są zdeterminowani, ale i pełni żalu do sądu, którego postępowania nie rozumieją.
- Kochamy tego dzieciaka nad życie. I zrobimy wszystko abyśmy jako jego dziadkowie mogli go wychowywać. Będzie walczyć i jak będzie trzeba to pójdziemy nawet do Strasburga! – deklaruje się Pani Sylwia. Póki co jednak „sprawa Szymona” trafiła już na biurko Ministra Sprawiedliwości i Rzecznika Praw Dziecka. Teraz Państwo Oleksy czekają na odpowiedzi z tych instytucji i na dzień 31 października, kiedy to odbędzie się kolejna rozprawa w Sądzie Rejonowym w Strzelcach Opolskich.
Wychowują „dziewiątkę”
- Szymon urodził się w czerwcu 2020 roku, a we wrześniu tego samego roku trafił do szpitala. Stamtąd został skierowany do rodziny zastępczej. Jego rodzice mają ograniczone prawa rodzicielskie – opowiada Sylwia Oleksy, która właśnie od września 2020 roku walczy przed sądem o to aby być dla malca rodziną zastępczą. Pomimo tego, że Szymon ma dopiero trzy lata „zaliczył” już dwie rodziny zastępcze. Aktualnie przebywa w takiej rodzinie poza Powiatem Krapkowickim. Pani Sylwia ma sporo uwag co do jakości opieki nad Szymonem w takich właśnie miejscach. – Obecna rodzina zastępcza Szymonka prowadzona jest przez osoby po 60 roku życia. Ci państwo zarządzają rodzinnym domem dziecka złożonym aż z 9 dzieci, w tym jedno z Zespołem Downa. Czy mając tyle lat i opiekując się tak licznym gronem dzieciaków można im zapewnić odpowiednią opiekę? Szczerze w to wątpię… - mówi nasza rozmówczyni.
Babcia - nie mama
Państwo Oleksy zajmują niewielkie mieszkanie w centrum Gogolina. Mieszkanie jest skromne, ale wyposażone we wszystko. Szymon ma tutaj swoje miejsce do spania oraz kącik do zabawy. Oleksowie zorganizowali mu także piaskownicę i basen na pobliskiej działce. Malec czuje się u nich jak w domu, zresztą do swojej babci mówi „mama”. – Zawsze go poprawiam, bo nie jestem jego mamą, ale babcią, jednak to świadczy tylko o tym jak bardzo chłopiec jest do nas przywiązany. Za mężem Szymon świata nie widzi, bawi się z nim, zaczepia go i uwielbia spędzać z nim czas – dodaje Pani Sylwia, która ubolewa nad obecnym stanem rzeczy i tym, że dziadkowie mogą się spotykać ze swoim wnukiem tylko raz w miesiącu. – Wydarzyło się to już kilka razy, kiedy zbliżała się pora odwiezienia Szymona do rodziny zastępczej maluch szybko ubierał się w piżamkę i szedł spać. Myślał, że jak zaśnie to go tam nikt nie zawiezie. Jak to dziecko się teraz czuje? – zastanawia się babcia Szymona ocierając łzy płynące po policzkach.
Ignorowana miłość
Problemem jest również to, że Szymon jest astmatykiem. Nie każdy ma świadomość jak groźna to choroba i nie każdy wie jak pomóc choremu w przypadku ataku duszności. - Wiem jak postępować z astmatykami, bo miałem syna, który chorował na astmę. Będąc w rodzinach zastępczych Szymon już dwa razy lądował w szpitalu. Nie rozumiem dlaczego sąd nie chce nam przyznać opieki nad naszym wnukiem. Mój mąż dobrze zarabia, więc ja mogę zostać w domu aby zająć się tylko i wyłącznie nim. On sprawia nam tak wiele radości i czuje się u nas bardzo dobrze jest rozmowny, wesoły, towarzyski. Jestem bardzo rozżalona tym jak jesteśmy traktowani w sądzie, czuję się ignorowana, mam wrażenie, że nasza miłość do wnuka jest dla sądu bez znaczenia. Jak tak można? – mówi ze smutkiem wspominając, że od kiedy Szymon trafił do nowej rodziny zastępczej sąd wyznaczył jedynie dzień w miesiącu na odwiedziny. Dziadkowie chcą widywać wnuka częściej, więc ich pełnomocnik pisze zażalenia na postanowienia sądu. W sumie napisał już ich blisko dziesięć, jednak sędzina wszystkie je oddaliła.
„To siedzi we mnie głęboko”
- Nieoficjalnie dowiedziałam się, że sąd w Strzelcach Opolskich zwrócił się do krapkowickiego Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie z poleceniem poszukiwania kolejnej rodziny zastępczej, jednak z takim zastrzeżeniem żeby to nie byli dziadkowie. 11 listopada rozpoczynamy szkolenie dla rodziców zastępczych choć dla osób spokrewnionych nie ma takiego obowiązku. W stosunku do nas sąd posiłkuje się jakimiś negatywnymi opiniami na nasz temat sprzed 20 lat. A my jesteśmy dziś zupełnie innymi ludźmi niż 20 lat temu. W naszym domu nie ma alkoholu czy awantur, nie zalegamy z czynszem, nie mamy żadnych długów. Być może jest nawet szansa na większe mieszkanie, rozmawiałam na ten temat z Burmistrzem Gogolina. Nam nie chodzi o pieniądze, bo jako osoby spokrewnione otrzymamy na Szymona 860 złotych zasiłku. My nie potrzebujemy od państwa żadnych pieniędzy, my chcemy naszego wnuka! Będę walczyć o tego dzieciaka do końca moich dni. Bardzo to przeżywam. Czuję się bezradna i bezsilna. Kiedy myślę o całej tej sytuacji chce mi się płakać. Dlaczego sąd nie chce tego aby nasz wnuk wychowywał się w rodzinie, wśród osób które go kochają. Cała ta sprawa siedzi we mnie bardzo głęboko często budzę się w środku nocy, bo śni mi się, że dziecko mnie woła. Budzę się wystraszona, ale po chwili uświadamiam sobie że przecież Szymonka z nami nie ma… – mówi pani Sylwia.
PCPR nie komentuje
Zwróciliśmy się z prośbą o komentarz w sprawie Państwa Oleksych z Gogolina do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Krapkowicach. Dyrektorka PCPR Beata Krzeszowska-Stroka odmówiła jakiegokolwiek komentarza do tej sprawy.
Na zdjęciu: Babcia, Dziadek i ukochany przez nich Wnuk.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz