Problem • Dziko żyjące zwierzęta coraz częściej zapuszczają się w kierunku miast. Sarny, dziki i lisy są nie tylko zagrożeniem dla ruchu drogowego,
ale także nie lada problemem dla służb. Nie wiadomo kto ma się nimi zająć, tak aby ochronić je przed pewną śmiercią w mieście.
Przerażoną młodą sarnę wypatrzyły na terenie skweru Magnolia w Krapkowicach dwie mieszkanki miasta. - Przyszłyśmy sobie usiąść w cieniu, kiedy nagle z zarośli wybiegło to przerażone zwierzę. Sarenka biegała wzdłuż płotu oddzielającego skwer od terenu dawnego szpitala tam i z powrotem przez ponad godzinę. Zwierzę było przestraszone i całkowicie zdezorientowane. Najprawdopodobniej także było zranione. Być może podczas prób sforsowania płotu sarna się skaleczyła – mówiły krapkowiczanki.
Ostatecznie, aby chronić zwierzę, panie zadzwoniły na straż miejską. Strażnicy przyjechali na miejsce, ale byli bezsilni wobec zaistniałego problemu. - Nie mamy możliwości złapania zwierzęcia. Nie posiadamy żadnych urządzeń, ani broni ze środkami usypiającymi. Generalnie wykonaliśmy już kilkanaście telefonów do różnych służb i instytucji i wszędzie nas odsyłają – mówili bezradni strażnicy, którzy jedynie pilnowali zwierzęcia, aby nie wybiegło na drogę...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz