Z niepokojem i obawą obserwowaliśmy prezydencką kampanię wyborczą w Stanach Zjednoczonych. Dzisiaj już wiemy, że Donald Trump ponownie obejmie urząd najważniejszego prezydenta na świecie. Wybory wygrał wizerunkiem silnego przywódcy. Kamala Harris nie zdążyła na taki wizerunek zapracować. Jednak równie ważne, w oczach wyborców amerykańskich były złożone przez Trumpa obietnice.
Zapowiedział wojnę handlową chroniącą amerykańskie miejsca pracy, deportację milionów nielegalnych emigrantów oraz zakończenie wojny w Ukrainie. Obietnica Trumpa, zakończenia wojny w jeden dzień po wyborze, była oczywiście nierealna. Będziemy szczęśliwi, jeśli w ciągu najbliższego półrocza dojdzie do wstrzymania działań wojennych i podjęcia trudnych rozmów pokojowych. Mamy świadomość, że takie rozmowy mogą się ciągnąć długo, a ich rezultat nie zadowoli żadnej ze stron. Jako dzieci wojny jednak wiemy, że nie ma większego nieszczęścia niż wojna. Nie ma większego zniewolenia, niż ubranie człowieka w mundur i zmuszenie go do zabijania innych ludzi za cenę utraty własnego życia. Dlatego uważamy, że toczącą się u naszych granic wojnę, w interesie Polski i Polaków należy pilnie zakończyć.
Państwo wasalne
Oczekiwanie, że Trump cudownie zmieni bieg losów świata jest jednak naszym zdaniem naiwne. W końcu był już prezydentem Stanów Zjednoczonych i żadnych spektakularnych cudów, które by wykraczały poza normalną amerykańską politykę prowadzoną z pozycji siły, nie zauważyliśmy. Czy tym razem przeskoczy samego siebie, tak jak wielu z nas tego oczekuje, nie wiemy. Życzymy sobie jak najwięcej pokojowych niespodzianek, nawet gdyby były kosztowne, bo zawsze będą lepsze od krwawych wydarzeń wojennych. Wygląda na to, że w polityce zagranicznej najważniejsze dla Trumpa będzie rozwiązanie konfliktu gospodarczego z Chinami związanego z jej nieuczciwymi praktykami handlowymi, które zagrażają globalnej roli Stanów Zjednoczonych. Chiny rozwijają również swoje zdolności militarne, co stanowi zagrożenie dla amerykańskiej produkcji wojennej będącej źródłem dobrej koniunktury gospodarczej USA. Kolejnym priorytetem Stanów Zjednoczonych jest wojna na Bliskim Wschodzie i możliwa konfrontacja z Iranem. To co nas najbardziej dotyczy i obchodzi – wojna w Ukrainie – będzie zdaje się odgrywać trzeciorzędną rolę w amerykańskiej polityce zagranicznej. Nie wiemy, jak Trump zamierza ułożyć stosunki z Niemcami. Chociaż ma niemieckie korzenie, to Niemiec nie lubi, uważając je za największego konkurenta USA. Jego zdaniem Unia Europejska istnieje jedynie po to, aby Niemcy czerpały z niej korzyści. Również NATO nie jest mu do niczego potrzebne; kto potrzebuje opieki militarnej Stanów Zjednoczonych, niech płaci. Z wygranej Trumpa bardzo ucieszyła się polska prawica. Poseł trzyosobowego koła poselskiego, Jarosław Sachajko pogratulował Trumpowi wygranej z sejmowej mównicy. Niespodziewanie przyłączyli się do niego posłowie PiS i Konfederacji. Długotrwałymi oklaskami na stojąco i skandowaniem jego nazwiska, okazali Trumpowi swą poddańczość. Jesteśmy zniesmaczeni tym hołdem bo oznacza on, że polscy prawicowi politycy nie widzą nic zdrożnego w tym, że Polska mogłaby zostać państwem wasalnym Stanów Zjednoczonych.
Niebezpieczny odmieniec
Cóż, jest jak jest i długo jeszcze tak będzie. W końcu popularne w Stanach Zjednoczonych dowcipy o Polakach - "Polish jokes" – nie powstały przypadkiem. Nie potrafimy tylko zrozumieć, jak można godzić takie zachowania z opowieściami o niepodległości, suwerenności, a zwłaszcza o dumie narodowej. Nie rozumiemy również, jak długo jeszcze w polskiej polityce tolerowani będą tacy odmieńcy jak Macierewicz, któremu jako agentowi wpływu zarzuca się działanie na rzecz interesów Rosji. Nie trzeba nawet wchodzić w niuanse zdrady dyplomatycznej, wystarczy się przyjrzeć jego niezwykle szkodliwej dla Polski i Polaków roli w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej. Nie mając ku temu, jako historyk żadnych kwalifikacji, wykorzystując nadaną mu przez partię funkcję szefa podkomisji smoleńskiej, od wielu lat wmawia Polakom, że w Smoleńsku zamordowano polską elitę narodową po to, żeby umożliwić sojusz rosyjsko – niemiecki. Za jedyne 80 milionów złotych udało mu się ogłupić większość PiS-owego ludu i stworzyć religię smoleńską, która dała Kaczyńskiemu przez 8 lat pełnię władzy w Polsce. Spotykamy się z pytaniem, kim jest Macierewicz w polskiej polityce i kto go nam podrzucił? W latach 60-tych ubiegłego wieku, Kazimierz Grześkowiak o tego typu odmieńcach śpiewał: „Może to wszyćko bez te atomy, że waryjota momy.” Dzisiaj pewnie Grześkowiak winiłby wybuchy smoleńskie, COVID albo orzekłby, że to wina Putina. Odmieńcem jest również Zbigniew Ziobro, który jawnie lekceważy swoje obowiązki posła RP i ma rządzących za frajerów. Nie będziemy przedstawiać kolejnych odmieńców, ale pozwalamy sobie zadać pytanie – Dlaczego część posłów jest uważana za „święte krowy” i jak długo będą jeszcze korzystali z nieuprawnionej ochrony przed odpowiedzialnością za swoje czyny. Jeżeli im się wydaje, że są ponad prawem, to w interesie państwa należy ich sprowadzić na ziemię. Nikt w tym państwa nie wyręczy. Państwo tylko wtedy będzie silne, kiedy będzie odpowiedzialne.
Jaki kandydat?
Nadchodzące w Polsce wybory prezydenckie zadecydują o naszym losie. Bez własnego prezydenta obecna koalicja, podobnie jak opozycja będą mogły jedynie trwać. We własnym interesie jedni i drudzy muszą wyborcom przedstawić sensowny program uniknięcia grożącej Polsce stagnacji. W ostatnim czasie spada tempo wzrostu polskiej gospodarki, co jest spowodowane m.in. niekorzystną demografią. Toczące się wojny i polityka klimatyczna są hamulcem dla gospodarki. Rośnie dług publiczny, a tym samym koszt jego obsługi. Spada udział nakładów inwestycyjnych w relacji do PKB. Stagnacja gospodarcza zrodzi wiele problemów społecznych i politycznych. Nastąpi zastój naszych realnych dochodów i wzrost podatków. Nie będzie już możliwe „kupowanie” wyborców. PiS przeprowadziło wiele działań niekorzystnych dla gospodarki i pogrążyło w chaosie wymiar sprawiedliwości. Rządząca koalicja odwraca to zbyt powoli, drepcze w miejscu w sprawach dotyczących jakości życia – płac, szczególnie w budżetówce, ochrony zdrowia, budowy mieszkań. Wszystkie te sprawy są decydujące w momencie wyborów. Działania prorozwojowe nie będą sprzyjały kandydatowi Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. Jak to pogodzić? Plusem Polski jest dzisiaj jedynie jej strategiczne położenie, ale to akurat najmniej wyborcę interesuje. Na nowe, trudne czasy, oprócz dobrego rządu, potrzebny jest skuteczny prezydent. Młody, piękny i rosły, pleciuga, to dzisiaj za mało. Kandydat musi posiadać wizerunek silnego przywódcy odpowiadającego naszym oczekiwaniom, ale nie powinien się nam nachalnie narzucać swoją osobowością, bo może to zaważyć na frekwencji. Wyborca który ma zamiar poprzeć partię, czasem nie potrafi zaakceptować kandydata, więc zostaje w domu. Jak widzimy, wybory są coraz trudniejszą grą pomiędzy partiami (kandydatami), a wyborcami. Oby tylko korzyść z tego była obopólna.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz