Rozmowa • Okazuje się, że piasku niekoniecznie trzeba tylko leżeć i smażyć się w słońcu. Plaża staje się areną zmagań sportowych coraz większej liczby nowych dyscyplin. Po siatkówce i piłce nożnej przyszedł czas na piłkę ręczną i to z pewnością nie koniec z „uplażowianiem” innych dyscyplin. I dobrze, bo każda aktywność fizyczna w prosty sposób przekłada się na nasze zdrowie. Dziś rozmawiamy z Jolantą Jochymek, trenerką reprezentacji Polski w plażowej piłce ręcznej kobiet.
Przed rokiem rozmawialiśmy, gdy obejmowała pani stanowisko trenerki kadry wojewódzkiej młodziczek. Dziś jest pani trenerką kadry narodowej, a to oznacza rozwój zawodowy.
Tak, na pewno. Stanęłam przed sporym wyzwaniem i zupełnie nowym rozdziałem w mojej pracy trenerskiej.
Jak dokładnie nazywa się ta dyscyplina sportu?
Jest to „beach handball”, czyli piłka ręczna plażowa. Boisko jest nieco mniejsze od klasycznego i ma wymiary 27 x 12 metrów i oczywiście piasek. Ze względu na podłoże nie ma możliwości kozłowania piłki, zastępuje się je przyłożeniem piłki do piasku. Gra się gumową piłką i mogą też być gumowe bramki. Zawodnicy poruszają się bez obuwia, a przepisy oparte są na szeroko rozumianej zasadzie fair play. Ciekawostką jest tzw. wlotek, czyli gracz, który w akcji ofensywnej może wejść za bramkarza. Ma on koszulkę w innym kolorze i jego gole liczone są podwójnie, podobnie jak bramki pozostałych zawodników rzucone po wyskoku z obrotem o 360 stopni.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz