Zamknij

Cicho aż głupio...

23:38, 24.10.2015 Aktualizacja: 23:50, 24.10.2015
Skomentuj

„Cisza na morzu bałwan śpi, kto się odezwie będzie nim” – to jeden z wielu wierszyków jaki pamiętam z dzieciństwa. Zabawa polegała na tym, że nagle wśród gwaru rozmów i śmiechów ktoś wypowiadał powyższą regułkę i zapadała cisza. Jednak bawiący się robili wszystko żeby rozśmieszyć, skusić do wydania z siebie głosu innych uczestników, stroili więc miny, a nawet łaskotali, popychali, prowokowali żeby tylko ktoś się odezwał. Kiedy mało odporny delikwent wydał dźwięk zostawał „bałwanem” i znowu wszyscy mogli swobodnie gadać.

W przypadku ciszy wyborczej „bałwanem” z zabawy nie jest ten kto się odzywa, ale raczej ten kto coś takiego jak cisza wyborcza wymyślił. W Polsce, w której funkcjonuje mnóstwo prawnych absurdów, i w której system prawny jest bardzo niejasny i skomplikowany, tak zwana „cisza wyborcza” należy do sztandarowych głupot, które w świetle obowiązującego sztucznego prawa musimy przestrzegać.

Przez ostatnie miesiące, na przykład, w telewizji nie mówiło się o niczym innym jak o wyborach. Mówili o nich najważniejsi ludzie w państwie, mówili zwykli obywatele. Szalały media. W miniony piątek niektóre serwisy informacyjne nawet nie wspomniały o katastrofie z ponad 40 ofiarami śmiertelnymi we Francji, bo relacjonowały to co powiedziały panie albo panowie kandydaci (nie wiem czy mogę używać nazwisk czy cisza wyborcza mi tego zabrania, pewnie tak, więc nie używam), a o północy w nocy z piątku na sobotę jakby wszystko nożem uciął. Nikt nawet się o wyborach oficjalnie nie zająknie, ale i tak większość o nich mówi i nimi żyje. Sztuczność i głupota instytucji ciszy wyborczej jest aż nadto widoczna. Śmiać mi się chciało kiedy w sobotnich serwisach informacyjnych oglądałem komiczne tematy na siłę wpychane na antenę, bo o wyborach nie można mówić, a nic innego się nie dzieje...   

Najśmieszniejsze są niejasne niedoprecyzowane, wprost idiotyczne, ale niezwykle restrykcyjne przepisy ciszy wyborczej. Na przykład ten mówiący o tym, że samochód z przyklejonym plakatem kandydata nie może się poruszać, albo że plakat z facjatą kandydata nie może migać na stronie internetowej albo na ekranie. Podczas ostatnich wyborów samorządowych jedna smutna pani doniosła na mojego znajomego (myślała, że donosi na mnie), że na ekranie jego telewizora powieszonego w witrynie redakcji „Nowin” migają plakaty wyborcze. Plakaty migały tam od tygodni, ale w sobotę przed wyborami nie mogły no bo obowiązuje cisza!? Szokiem było to, że do znajomego przyszedł nadgorliwy policjant, który tak się przejął donosem donosicielki, że ukarał ziomka mandatem!? W tym przypadku należy z pełnym przekonaniem stwierdzić, że: „nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu”, ale jeszcze gorsze od nadgorliwości jest głupie, niezrozumiałe, nieżyciowe, sztuczne prawo.      

Zastanawiam się po co w takiej formule wciąż cisza wyborcza w Polsce obowiązuje? Jaki jest jej cel? Co ma sprawić? Czy ma pobudzić do refleksji rozgrzane do czerwoności głowy polityków i kandydatów? Czy ma dać do myślenia wyborcom? Bez jaj przecież to niemożliwe. W wielu krajach cisza wyborcza nie funkcjonuje, a cała kampania oraz wybory odbywają się zgodnie z prostymi i sensownymi wytycznymi ordynacji wyborczej. W Polsce wciąż mamy do czynienie z tym absurdem. Kto pierwszy „odezwie się” i zmieni ten archaizm zasłuży na miano pogromcy bałwanów…

Roman Chmielewski    

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%