Rozmowa z Marianem Medweckim, urodzonym w Krakowie artystą rzeźbiarzem, przewodnikiem tatrzańskim, „specjalistą od strunobetonu”, właścicielem zamku w Rozkochowie.
Jak trafił pan w nasze strony?
Można powiedzieć, że przypadkiem. To był rok 1990, mieszkałem wówczas w Nowym Targu. Kolega, który jest biznesmenem, pojechał na Śląsk oglądać zamki i pałace. Wtedy wiele tego typu obiektów, znajdujących się w opłakanym stanie, było do kupienia za bezcen. Sam kupił pałac w Minkowskim koło Namysłowa, ale widział też Rozkochów i przywiózł mnie tu, żeby mi go pokazać. Zaczął mnie namawiać na jego kupno. Mówię mu: coś ty, z moim podejściem do życia? Ale jakoś mnie ten zamek ujął... Sprzedałem wszystko, co miałem na Podhalu i kupiłem go. Od tego momentu zamek to praktycznie całe moje życie. Pochłania prawie cały mój czas i energię.
Jak się panu żyje w Rozkochowie
Bardzo dobrze. Piękne lata tu przeżyłem, z ludźmi się zżyłem, mam wielu przyjaciół. Mieszkałem wcześniej w dużych miastach: w Krakowie, gdzie się urodziłem, Zabrzu czy w Lyonie. Ale zawsze czułem pod skórą, że moim naturalnym środowiskiem jest mała społeczność. Tu, w Rozkochowie, jest jak w rodzinie. Każdy zna każdego, żyje się swojsko. W dużym mieście jest się mrówką.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz