Zamknij

Z piekła do nieba

13:00, 11.12.2013 Aktualizacja: 13:05, 11.12.2013
Skomentuj

Otmęt Krapkowice – Koksownik Zdzieszowice 2-4 (2-1)

Koksownik Zdzieszowice w wyjazdowym meczu pokonał krapkowicki Otmęt 4-2, mimo że po 18 minutach przegrywał 0-2. Dwie bramki dla zwycięzców zdobył Damian Mikołajczyk.

- Co będzie? Wojna! Kto wygra? My! Takim okrzykiem rozpoczęli to spotkanie piłkarze Koksownika. W derbowej bitwie niczego nie brakowało.

Kibice zobaczyli składne akcje obydwu zespołów i piękne bramki, ale także pretensje do arbitra i czerwona kartkę dla zawodnika gospodarzy. W mecz lepiej weszli krapkowiczanie i już po 10 minutach objęli prowadzenie. Kamil Jasik uciekł obrońcom gości i płaskim strzałem pokonał bramkarza Koksownika. Pięć minut później niewiele pomylił się Marcin Kisiel, który z 16 metrów posłał futbolówkę tuż obok słupka. Dobry fragment gry gospodarzy trwał i zaowocował drugim celnym trafieniem. Przed polem karnym rywali Marcin Kisiel odebrał piłkę Michałowi Galasowi i błyskawicznie pognał z nią w kierunku bramki. W pojedynku jeden na jednego pokonał Kamila Kalińskiego i Otmęt prowadził 2-0. W 25 minucie futbolówka po raz trzeci ugrzęzła w siatce gości. W pole karne przedarł się tym razem Bartosz Jamkowy, ale golkiper Koksownika obronił jego uderzenie. Do odbitej piłki najszybciej dobiegł Marcin Kisiel i uderzył pod poprzeczkę.  Sędzia bramki jednak nie uznał przyznając rzut wolny pośredni dla ekipy przyjezdnych. – Gola nie uznałem, bo był spalony – tłumaczył się ze swojej decyzji arbiter. Niezadowoleni z decyzji rozjemcy gospodarze chyba za bardzo skupili się na rozpamiętywaniu wspomnianej wyżej akcji i dyskusjach z arbitrem, bo chwila nieuwagi kosztowała ich stratę gola. Prostopadłe podanie z głębi pola otrzymał Szymon Kauf, który z bliska pokonał bramkarza Otmętu.

Kontaktowy gol dodał przyjezdnym skrzydeł, bo kilka minut po przerwie (trampkarze grają dwa razy po 35 minut) było już 2-2.W roli głównej wystąpił Damian Mikołajczyk, który z 11 metrów strzelił nie do obrony. Koksownik przycisnął gospodarzy i pod bramką Mateusza Glombicy robiło się coraz bardziej gorąco. Przed szansą na kolejną bramkę stanął ponownie Damian Mikołajczyk, lecz tym razem będąc „oko w oko” z bramkarzem przegrał pojedynek i skończyło się na rzucie rożnym. Po kolejnej próbie strzeleckiej zawodnik ten utonął po raz drugi w tym meczu w ramionach kolegów. Była to praktycznie kopia akcji z 38 minuty, bo Damian Mikołajczyk z prawej strony pola karnego uderzył w „długi róg” i futbolówka zatrzepotała w siatce. Kryzys Otmętu trwał, bowiem karę dwóch minut otrzymał Jakub Mutke, a niedługo po jego powrocie na murawę padł czwarty gol dla Koksownika. Marcin Mikołajczyk zaatakował stojącego we własnej szesnastce Adama Jarczewskiego i przejął futbolówkę. Zawodnik gości rozejrzał się i obok wybiegającego z bramki Mateusza Glombicy podał do Mikołaja Semaka, który z bliska dopełnił formalności. Miejscowi rzucili się do odrabiania strat, ale tylko raz poważnie zagrozili bramce Koksownika. Kamil Jasik po błędzie bramkarza główkował z 7 metrów, lecz sprzed linii bramkowej piłkę zdołał wyekspediować na rzut rożny jeden ze zdzieszowickich  obrońców. W odpowiedzi akcję przeprowadzili przyjezdni, ale świetną interwencją popisał się Mateusz Glombica broniąc strzał Patryka Kowalczyka.

Po końcowym gwizdku arbitra emocje jeszcze nie opadły. Rozżaleni zawodnicy Otmętu głośno komentowali postawę arbitra w tym meczu, a najbardziej aktywny Adam Bunzel schodząc do szatni zdołał ujrzeć jeszcze czerwony kartonik. – Przegraliśmy mecz, który mogliśmy wygrać. Przy trzeciej naszej bramce sędzia popełnił błąd, bo nie uznał bramki mimo, że padła prawidłowo, a do tego zawodnik Koksownika zagrał w tej akcji ręką – podsumował spotkanie najlepszy w drużynie Otmętu, Marcin Kisiel.

Protokół
Otmęt Krapkowice – Koksownik Zdzieszowice 2-4 (2-1)
Bramki: 1-0 Jasik-10., 2-0 Kisiel – 18., 2-1 Kauf – 34., 2-2 D. Mikołajczyk – 38., 2-3 D. Mikołajczyk – 53., 2-4 Semak – 57.
Otmęt Krapkowice: Glombica – Ślęzak, Jarczewski, Sałaciak, Bunzel, Gomoła (54. Przewłocki), Mutke, Jamkowy, Hajda, Kisiel, Jasik. Trener: Bartłomiej Borysewicz.
Koksownik Zdzieszowice: Kaliński – Cesarz, Galas, Świerczyński (34. Szot), Styra (67. Lasek), Kauf, Kowalczyk, D. Mikołajczyk (65. Bega), Sitko (23. Sośnicki), M. Mikołajczyk, Semak (67. Pistor). Trener: Krzysztof Hańcza.
Czerwona kartka: Bunzel (Otmęt).
Sędziował: Rafał Najwer (Strzelce Op.)

(raul)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%