Zamknij

Zwycięstwo Piasta Gliwice

14:27, 04.06.2019
Skomentuj

Felieton naczelnego • Cała piłkarska Polska nie może do dziś otrząsnąć się po szoku jakiego doznała podczas ostatniej kolejki spotkań krajowej Ekstraklasy. Chodzi o to, że wszyscy myśleli, że piłkarskim Mistrzem Polski będzie obrzydliwie bogata, jak na polskie warunki, Legia Warszawa. Ostatecznie mistrzem Ekstraklasy został „biednieńki” Piast Gliwice i sprawił wielką niespodziankę nie tylko wśród ekspertów, ale i kibiców. Niewtajemniczonym już spieszę z wyjaśnieniami: Piast został mistrzem, a Legia tylko wice, a Ekstraklasa to tak naprawdę pierwsza liga piłki nożnej w Polsce, potem jest II liga, w której gra Odra Opole (oficjalnie nazywana dla wprowadzenia większego zamieszania I ligą), dalej jest III liga (zwana z podobnych względów II ligą) i IV liga, w której gra Ruch Zdzieszowice (nazywana III ligą).

Dobrze. Skoro już wiemy jak wyglądają ligi centralne w Polsce to czas przejść do rzeczy. Dziś nie będzie o poziomie polskiej piłki ligowej, bo musiałbym strasznie narzekać i powtarzać to co o tym beznadziejnie niskim poziomie mówią wszyscy. Chciałbym się odnieść do tego co się stało z tytułem mistrzowskim dla Piasta trochę z innej strony. Otóż przed sezonem 2018/2019 oraz w jego trakcie, wszyscy stawiali na to, że mistrzem będzie Legia. Dlaczego? Z jednego bardzo prostego powodu: Legia ma budżet na poziomie średniego klubu niemieckiej Bundesligi. Nieoficjalnie mówi się, że jest to nawet 200 milionów złotych czyli to mniej więcej tyle co dwuletni budżet Krapkowic, oczywiście po stronie wydatków.  

Kasa warszawiaków, jak na polskie warunki, jest ogromna. Warto powiedzieć, że sama Legia ma mniej więcej tyle co dziesięć drużyn w tabeli wspomnianej Ekstraklasy. Drugi jest Lech z 75 milionami złotych, trzecia Lechia Gdańsk z 45 milionowym budżetem. Ligowym średniakiem pod względem budżetu jest aktualny Mistrz Polski Piast Gliwice z 25 milionami złotych. Czyli mistrz ma mniej więcej 7-8 razy mniej pieniędzy niż wicemistrz. Jeszcze gorzej rzecz wygląda z rynkową wartością poszczególnych zawodników w poszczególnych drużynach. Dziś piłka nożna to już tylko biznes wzbudzający emocje, więc każdy „ekstraklasowy” zawodnik ma określoną wartość rynkową. Również pod tym względem hegemonem była Legia. Wartość rynkowa zawodników Legii w minionym sezonie wyceniona została na około 37,35 milionów euro, dopiero na 12 miejscu znalazł się wspominany Piast. Jego zawodnicy zostali wycenieni na zaledwie 6,8 mln euro. Czyli znowu prawie sześć razy mniej.

Przykład biednego i niewartościowego Piasta, a jednak  mistrza Polski i Legii, opływającej w dostatki, którą reprezentowali najdrożsi zawodnicy w kraju, dla wszystkich (nie tylko dla piłkarzy i kibiców) powinien być z jednej strony zachętą, ale z drugiej przestrogą. W piłce jest tak jak w życiu – pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze, profesjonalizm, kompetencje, umiejętności – są ważne, ale nie najważniejsze. Ponieważ, żeby coś w życiu wygrać, i nie do końca istotne jest co, potrzeba nie tylko konsekwencji, ciężkiej pracy i mądrości, ale także umiejętności współpracy z innymi, świadomości tego, że czasami trzeba zrezygnować ze swojego prywatnego interesu, racji czy zdania po to aby skoncentrować się na wymarzonym celu. Żeby coś wygrać najpierw trzeba przezwyciężyć samego siebie i podporządkować swoje życie wyznaczonemu celowi. Wyjść ze strefy komfortu charakteryzującej się egoizmem, pychą i indywidualizmem.

Przykład Piasta z jego rodzinną atmosferą, zespołowością i trenerem Waldemarem Fornalikiem, który dla wielu warszawskich ekspertów od futbolu, po jego nieudanej przygodzie z reprezentacją, stał się symbolem nieudacznictwa i frajerstwa pokazuje co jest w życiu najważniejsze. Podobnie jak przykład Legii z jej poczuciem wyższości, indywidualistami w składzie i na trenerskiej ławce, nieumiejętnością kompromisów pomiędzy piłkarzami, trenerami i zarządem klubu, który powinien być przestrogą i nauczką dla tych, którzy uważają, że w życiu najważniejsze są pieniądze i tylko pieniądze.

I choć pewnie w nadchodzącym sezonie 2019/2020 to znowu Legia, a nie Piast, będzie murowanym faworytem do tytułu piłkarskiego Mistrza Polski, warto będzie po raz kolejny obserwować rywalizację tego polskiego piłkarskiego Goliata z kolejnymi ligowymi Dawidami. Być może Legia po mistrzostwo sięgnie, ale tylko wtedy kiedy wyciągnie wnioski z porażki z Piastem, spokornieje i zmieni filozofię działania. Jednak jeśli nie wyciągnie nauczki z ostatniej porażki, wystarczy, że na ligowym horyzoncie pojawi się jakaś inna zgrana grupa walczaków pod wodzą mądrego szkoleniowca, aby upokorzyć bogaczy ze stolicy.

Bo w piłce nożnej jest tak jak w życiu, to nie pieniądze i nie „nazwiska” grają na boisku, ale żywi ludzie, w których ktoś umiejętnie wlał przemożne pragnienie zwycięstwa. I tak jak w życiu prawdziwi „fajterzy” wychodzą na murawy, bieżnie i parkiety przede wszystkim po to żeby zwyciężać, a dopiero potem potem niejako przy okazji zarabiać.

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%