Grzechy Mniejszości Niemieckiej

Felieton naczelnego • Piszę ten artykuł przed wynikami drugiej tury wyborów na burmistrza Krapkowic i wójta Strzeleczek. Paradoksalnie, jakkolwiek zakończą się te wybory nie mają one większego znaczenia dla tendencji, jaką od kilkunastu lat obserwujemy – dramatycznie zmniejszającego się poparcia głównej siły politycznej powiatu krapkowickiego Mniejszości Niemieckiej.

Niezależnie więc od wyników konfrontacji w Krapkowicach i Strzeleczkach ten tekst należy się elitom Mniejszości Niemieckiej, która przez lata robiła wszystko, aby pozbawić się faktycznych wpływów na to co dzieje się nie tylko w powiecie krapkowickim, ale i województwie opolskim. Siła mniejszości topnieje jak lód na Antarktydzie i jeśli jej liderzy nie zmienią swojego postępowania już za cztery lata przegrają kolejne wybory z jeszcze większym bólem i rozczarowaniem.

W mniejszościowe piersi powinni bić się nie tylko dotychczasowi liderzy MN, a więc były poseł Henryk Kroll, i obecny lider opolskich Niemców Norbert Rasch, który poza tym, że jest sympatycznym człowiekiem, który ładnie śpiewa i mówi, nie wprowadził żadnej jakościowej zmiany w sposobie działania i postrzegania świata zewnętrznego (choć kiedy przejmował po Krollu władzę zapowiadał mentalną rewolucję mniejszości). „Swoje za uszami” mają zapewne w tym względzie również Joachim Czernek, Joachim Wojtala, który w odróżnieniu od Dietera Przewdzinga, Bronisława Kurpieli czy chociażby Bernarda Kubaty, między innymi poprzez swoje stałe starty do Rady Powiatu jest w sprawy powiatowe bardzo zaangażowany, „zawinili” także Albert Macha czy Andrzej Kasiura. Być może właśnie dlatego, że na firmamencie niemieckiego nieba nie ma żadnej jasnej lub najjaśniejszej gwiazdy należy ewidentnie rozłożyć odpowiedzialność za słabnięcie mniejszości na wiele karków, a nie tylko na jeden.