Felieton naczelnego • Pewien stary człowiek napisał przedziwny list, który zaadresował do… własnego ciała. Ów list był jednak czymś więcej aniżeli tylko opisem kondycji i stanu cielesnej materii, był manifestem, deklaracją tego, że świat składa się ze znacznie większej ilości „rzeczy”, których nie jesteśmy w stanie dotknąć, zobaczyć, posmakować, usłyszeć, powąchać czy też… uwierzyć w to, że one w ogóle istnieją! Wracając jednak do wspomnianego listu starego człowieka do ciała, oto jego treść:
„Moje Kochane Ciało! Ty i ja żyjemy razem od bardzo dawna i jesteśmy sobie bardzo bliscy. Tyś się jednak już zestarzało – tracisz siły i urodę, pogorszył ci się wzrok i słuch.
Niedługo przestaniesz oddychać, a twoje serce przestanie bić. Kiedy już nie będziesz mogło dalej funkcjonować, złożą cię do ziemi, gdzie zamienisz się w proch, a ja zaś
pójdę tam, gdzie nie będziesz mi już potrzebne. Dlatego nasze rozłączenie nie może być smutne, ale pełne radości. Ty jesteś wyczerpane i chcesz odpocząć, a ja chcę żyć pełnią
życia. W śmierci spełni się twoje pragnienie odpoczynku i moja tęsknota za życiem”.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz